Witam Was w tym Nowym Roku. U mnie w domu zawsze 1 stycznia jechało się do rodziny i witało tym oto wierszem:
Na szczęście, na zdrowie na ten Nowy Rok,
żeby się Wam rodziła kapusta i groch.
W każdym kątku po dzieciątku,
A na piecu troje,
Które będzie najładniejsze
To będzie moje
Ostatnio tak dawno jadłam fasolkę po bretońsku, że nawet nie pamiętam kiedy. Robiłam ją pierwszy raz w życiu, a okazało się, że jest bardzo prosta w przygotowaniu. Użyłam do niej swój przecier pomidorowy, który jest płynny no i trochę inny w smaku niż ten kupny. Obawiałam się, że fasolka nie wyjdzie tak dobra, jak mojej mamy, ale każdemu smakowała.
500 g białej fasoli typu Jasiek
3-4 kiełbasy
mały kawałek boczku
3 słoiczki koncentratu pomidorowego (1 gęsty, 2 płynne)
1 cebula
sól, pieprz, czerwona papryka
Fasolę namoczyć najlepiej na noc. Na następny dzień ugotować ją do miękkości. Kiełbasę pokroić w plasterki lub półksiężyce, a boczek pokroić w małe słupki. Cebulę drobno pokroić i zeszklić na patelni. Gdy będzie zarumieniona, dodać do niej kiełbasę wraz z boczkiem. Całość lekko podsmażyć. Odcedzoną fasolkę połączyć z kiełbasą i boczkiem. Dodać przeciery. Można dać tylko gęste przeciery, ale wtedy należy podlać wodą, aby konsystencja sosu była rzadsza. Całość doprawić wedle uznania.
a u mnie w domu sie jeszcze inaczej robiło fasolke. Gotowało się ja w małej ilości wody, dodawało kostkę rosołową, wody nie odlewało a wszelakie potrzebne składniki do niej dodawało. I powstawała fasolka w sosie ;) i tylko taką znam ;)
OdpowiedzUsuń